niedziela, lutego 17

may pretty horses come to you as you sleep

snily mi sie dzis konie zombie. wkladaly glowy przez szyby (wnikaly, a potem, by wyjsc, musialy je rozbic i balam sie, ze poderzna sobie gardla). byly dwa i umialy mowic, choc cicho i niezbyt wyraznie. zmartwilam sie, ze jest glodny ten jeden co przybyl pierwszy. zjadl mala fotografie (dwie osoby z mojej rodziny, czy to byla babcia E. czy kto inny, nie pamietam). ale co to dla konia. spytalam czy lubi marchewke (to jedyne mi przyszlo do glowy). powiedzial ze woli chleb. wiec dostal kromke, kladlam skorki na dloni i wyciagalam w strone jego pyska, chociaz balam sie ze mnie ugryzie, no i dotyku jego sztywnej, zoltawej skory tez troche (pamietac: kon byl jakby zombie, troche jak te niby z harrego pottera co ciagnely powozy do zamku).

zwykle jak snil mi sie kon, to mial piekna lsniaca siersc i miekkie chrapy. och, konie sa naprawde wspaniale w dotyku. co sie stalo tym dwom, nie wiem.